czwartek, 18 kwietnia 2013

9. SLOT Fest pod reporterskim piórem Gabrieli Fedyk


- Cześć!
- Cześć! Długo tu jesteś?
- Od początku. A ty?
- Ja też! Widzisz – tyle tego jest, że się nie spotkałyśmy...
2 dni, ponad 135 wydarzeń. Lepiej zapoznać się dokładnie wcześniej z programem i zrobić „plan działania”, żeby nie przegapić nic, co jest dla nas najbardziej interesujące.

SLOT Fest – dzień pierwszy

Rejestracja. Tutaj wszystko się zaczyna. Kolejka do odebrania identyfikatorów. Stoiska  z koszulkami i torbami z logo tej edycji SLOT-u: SALAM IRAN. Bo to Iran jest głównym bohaterem tego wydarzenia. Zapraszam na magiczną wyprawę po tym orientalnym kraju.

Czy można uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach SLOT-u? Chyba jest to fizycznie niemożliwe. No, chyba że na każdym spędzi się 5 minut i będzie się biegać od stoiska do stoiska, z wykładu na wykład, z sali kinowej na dziedziniec, z dziedzińca do scenicznej (sali, gdzie odbywały się warsztaty teatralne, taneczne i wokalne). 
Duża sala wykładowa. Cały czas ktoś przysiada na jeszcze wolnych krzesłach, których jednak ciągle ubywa. Są studenci, gimnazjaliści, uczniowie liceum, ale też rodzice z dziećmi, nawet tymi najmniejszymi. Zaraz się zacznie. Iranista Mateusz Kłagisz wygłosi wykład pod tytułem: „Irak czy Iran?”. Z przejęcia zapomniał notatek, ale i bez nich świetnie sobie radzi. Krótka przerwa. Przez salę przelewa się kolorowy tłum. Jagoda Pietrzak przygotowuje się do swojego wystąpienia. Opowie o wczasach w Iranie: 
- Irańscy pasterze zadali nam zagadkę: „„Jak odróżnić kozę pakistańską od irańskiej?”. Otóż pakistańska ma pomarańczową grzywkę”.
- Ulubionym słowem Irańczyków jest „welcome” w różnych kombinacjach.
Niesamowita kobieta, niesamowita podróżniczka. Wyczuwa się wielką pasję w tym, co mówi. Ciekawe, ile osób zapragnęło pojechać do Iranu po tym, co powiedziała Jagoda.
Nadszedł czas na „Ta'arof – irański savoir-vivre”. Kasia Wąsala prosto z warsztatów avazu przyszła do wykładowej, by opowiedzieć jak zachowują się Irańczycy i jak my, będąc w Iranie, powinniśmy się zachowywać:
- Żeby przejść przez ulicę, musicie nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą. Inaczej nie przejdziecie.
I znów przerwa. Słychać szum rozmów, śmiech. Czajownia jest oblegana. Chwila odpoczynku i... „Nie taki Iran straszny”. Tak twierdzą Luiza i Bartosz. O tym, że pojadą do Iranu, zdecydowali tydzień przed wyjazdem. Do Bułgarii dostali się samolotem, a stamtąd już podróżowali stopem.
- W irańskich miastach poruszaliśmy się głównie komunikacją miejską – z oszczędności czasu. W pierwszym mieście wsiedliśmy do osobnych części autobusu, zgodnie z płcią, i co ciekawe, już po pierwszym przejeździe mieliśmy oboje po kilka kartek z numerami telefonów i zaproszenia na lunch, do rodziny czy na obiad.
- Irańczycy to poeci, muzycy, artyści. Piosenka, która leci w tle, jest wykonywana przez naszego znajomego, Mohammada.
W małej sali wykładowej można posłuchać o współczesnej prozie dla kobiet, o rozwoju literatury w Iranie, o podróżowaniu autostopem po Iranie, słynnych perskich dywanach czy o „irańskim PRL-u”. Stamtąd już krótka droga do chill out'u – właściwie balkonu nad Kuglarską, gdzie można się odprężyć przy perskiej poezji, starych fotografiach z Iranu, impresjach Mohammada Furaji'ego. Można też oglądnąć Grass: A Nation's Battle For Life - niemy film dokumentalny z 1925 roku.

Meta to na co dzień Kabaretowa Cafe. Tym razem można tutaj posłuchać o irańskiej gospodarce i o tym, jak robić interesy na Wschodzie, o zaratusztrianach i prześladowaniach chrześcijan w Iranie albo wziąć udział w „Lekcji Czytania” twórczości Marjane Satrapi.

W Żaczku szum i ciągły ruch. Chwilami trudno przemieszczać się po sali. Stoły i stoiska warsztatowe są oblegane. To tutaj odbywają się warsztaty artystyczne oraz te związane z modą i wizażem. Tutaj jest Strefa Gier i Kącik Dziecięcy. Wreszcie tutaj można sobie zrobić zdjęcie w irańskim klimacie w Atelier u Krzyśka Żwirskiego.
- Pamiętaj –  obie ręce muszą być jak jedna ręka!
Drobna blondynka siedzi na krześle w za dużym fartuchu, moczy ręce i formuje naczynie. Na stole obok stoi już dosyć pokaźna wystawa glinianych naczyń, a na swoją kolej czeka jeszcze przynajmniej siedem osób. Przy stołach obok siedzą pochylone panie. Na twarzach widać wielkie skupienie. Sutasz – warsztaty wykonywania biżuterii. Pracochłonne i wymagające cierpliwości – tak twierdzi Kasia. Mimo to kobiety i dziewczęta nie wydają się być zniechęcone czy niezadowolone. Kaligrafia łacińska, nauka języka perskiego, szydełkowanie, warsztaty robienia biżuterii, decoupage – tak trudno zdecydować z czego skorzystać, kiedy w tym samym czasie dzieje się tak wiele!

- Czekamy na kuchenkę! - Mateusz Kłagisz krzyczy do tłumu otaczającego stół, przy którym odbędzie się kolejny warsztat. Na stole są już składniki potrzebne do zrobienia chałwy. Hajede Wambachsz-Smurzyńska wkłada żółty fartuch. Za chwilę się rozpocznie przygotowywanie tej irańskiej słodkości. 
W Strefie Mody i Wizażu raj dla tych kobiet, które uwielbiają ubrania, biżuterię i kosmetyki. Biżuteryjny recykling, nauka podstaw makijażu czy skorzystanie z porad osobistej shopperki – na warsztaty z artystycznego przetwarzania biżuterii skusił się nawet jeden mężczyzna!

- Cześć! - Magda, sympatyczna opiekunka Kącika dziecięcego, wita się z chłopcem, który podchodzi do stolika z zapisami na warsztaty.
- Szymon! - podekscytowany od razu się przedstawia.
- Właśnie o to chciałam cię zapytać – Magda z uśmiechem wpisuje imię kolejnego uczestnika warsztatów na listę.

W fotograficznym atelier nie ma czasu na przerwę. Podchodzą rodzice z dziećmi, młode dziewczęta (i te młodsze, i te starsze też), chłopcy i pary.
- Zielona, fioletowa... Ewentualnie niebieska.
Trwa przygotowywanie kolejnej aranżacji. Dwie dziewczyny wybierają tuniki – ma być irańsko, orientalnie. 

Kino chyba od zawsze kojarzy się z miejscem magicznym, gdzie można oderwać się od rzeczywistości i zatopić się w zupełnie innym świecie. Za czarną kurtyną można usiąść na białym leżaku i zanurzyć się w obrazach perskiej kinematografii. Slotowe kino pokazuje różne odcienie Iranu. Od kina popularnego, które z założenia ma być rozrywką, przechodzimy do tematyki dużo trudniejszej. O sytuacji kobiet irańskich opowiadali Ewelina Sasin i Wojtek Ganczarek. Olga Sewiłło z wielką pasją wprowadziła widzów do irańskiego teatru tańca Mortezy Basraviego – artysty z Isfahanu.
Kilka kroków za kinem jest Sala NGO. Ale NGO to nie tylko organizacje pozarządowe – można się tutaj nauczyć kaligrafii perskiej czy wziąć udział w warsztatach kreatywności, poznać alternatywne formy spędzania wolnego czasu, a z Fundacją Czarna Owca Pana Kota dowiedzieć się o wpływie diety na naszą świadomość.

Sceniczna. Chyba najbardziej ukryta sala tej edycji SLOT-u. Kto nie mieszkał w Żaczku, może mieć problem z jej zlokalizowaniem. Na szczęście tutaj każdy sobie pomaga (urok wszelkich festiwali) i już po chwili tajemnicza Sceniczna staje otworem. Asia i Natalia wespół z Grupą Migawki sprawdzają czy język migowy może być środkiem artystycznego wyrazu. Warsztaty z avazu – tradycyjnego śpiewu irańskiego, prowadzi Kasia Wąsala, doktorantka iranistyki. Wśród uczestników jest tylko jeden chłopak – grupę zdominowały dziewczęta. Kasia stara się tłumaczyć zawiłości tej techniki śpiewu: 
- Jak będzie się wam wydawać, że fałszujecie, to znaczy, że jest dobrze. Ale Irańczycy i tak mówią, że nam nie wychodzi.
W improwizacji kontaktowej, prowadzonej przez Alicję i Różę, można się odprężyć, otworzyć na dotyk, ruch i spontaniczność. Dominika i Jarek uczą, jak opowiadać i tworzyć bajki całym sobą. Na dziedzińcu i ogródku można spróbować strzelać z łuku i zrobić ogromne bańki. Na szczęście przestał padać deszcz. Ciągle też można dowiedzieć się wszystkiego i więcej o rowerach - Marcin, Paweł i Robert są ciągle na posterunku!

W międzyczasie obowiązkowo trzeba przysiąść w najbardziej magicznym miejscu – Czajowni. Tkaniny zwisające z sufitu i ścian, nasycone barwy: róże, czerwienie, fiolety, dywany (pewnie perskie – w końcu to Iran!), dziesiątki poduszek, maleńkie stoliki, kolorowe lampki i świeczki. Dwie Iranki rozmawiają przy jednym ze stolików w farsi przy szklance herbaty. Są uśmiechnięte, zrelaksowane. Zresztą jak każdy, kto jest w Czajowni. Z twarzy gości nie schodzą uśmiechy, szum rozmów niesie się po całym pomieszczeniu. Siedzą, leżą, piją czaj. 
- Co to jest herbata po kazachsku?
- Czarna herbata z kandyzowanym mlekiem.
- To poproszę!
„Prosimy zdejmować butki” - mówi kartka w Czajowni. Wszyscy posłusznie przestrzegają prośby. Dobre kanapki tu mają.

Z Czajowni można przejść do Kuglarskiej. Przed wejściem leży mnóstwo butów. Wszyscy na Kuglarskiej są w skarpetkach – taki jest wymóg. Chyba każdy robi coś innego – jedni żonglują, inni balansują piłkami, rozkręcają diabolo, machają poi, jeszcze inni kręcą hula-hopem lub kijami albo tańczą. Są też tacy, co leżą. 

Wieczór. Koniec warsztatów, koniec wykładów. Już tylko podróżnicy debatują z iranistami. Bywa ostro! Na sali, gdzie prym wiodą kuglarze, odbywa się gala. Ci najlepsi pokazują to, co potrafią robić najlepiej. W Żaczku już gra Riffertone. Mimo nie najlepszego nagłośnienia, zespół daje świetny koncert. Słychać zachwyty dziewczyn nad wokalistą:
- Gdzie są tacy faceci? Zdolny, wrażliwy i do tego przystojny!
Koncert trwa w najlepsze, sala się zapełnia, ale przed klubem zbierają się już następni uczestnicy festiwalu. Czas na fireshow. Poi, wachlarze, kije – a wszystko to w ogniu! Zachwyt w oczach obserwujących. Na barkach jednego z panów siedzi mały chłopiec.
- Tata! Tata! Żonglują ogniem! - pokrzykuje. - Tata, ale on jest dobry!

SLOT Fest – dzień drugi

Niedziela zaczyna się dosyć leniwie. Po intensywnej sobocie pierwsze chwile SLOT Festu wydają się być spokojniejsze, mniej intensywne. W Wykładowej gra zespół Nontrendo, powoli zaczynają się schodzić ludzie. Między krzesłami biegają maluchy. Zbiera się coraz więcej ludzi. Już za chwilę rozpoczną się wykłady. Wojtek Ganczarek opowiada jak przejechał Iran autostopem:
- Na śniadanie jadłem zwykle chleb z daktylami i wodą – wspomina ze śmiechem.
Po Wojtku nadszedł czas na kolejnego Wojtka – „The Soldier Bear”. W tym bloku można się dowiedzieć o kampanii Richarda Lucasa dotyczącej niedźwiedzia przygarniętego przez armię Andersa w Iranie w 1942 roku. Wojtek brał nawet udział w bitwie o Monte Cassino! Zbyszek Pawlak mówi o swoich przeżyciach. Przemierzając Jedwabny Szlak od dwudziestu lat i mieszkając w Azji Środkowej jest o czym mówić.

W Małej Wykładowej być może uda się otrzymać odpowiedź na pytanie, czy Europejczyk może pokochać Teheran, dowiedzieć się o środowisku przyrodniczym Iranu i górach. Na warsztatach literackich nastąpi konfrontacja z naszymi wyobrażeniami o Iranie a rzeczywistością. Niedzielna Meta to dalej biznes, religia i Iran po prostu. Przed Kuglarską znów setki butów. Akrobacje, żonglerka, taniec z wachlarzami, flowerstick, skręcanie balonów i tworzenie z nich rozmaitych kształtów. Gwarno i wesoło. Na dziedzińcu dalej królują rowerzyści i kuglarze. Kilka osób schodzi do Scenicznej. Kamila Korolko prowadzi właśnie warsztaty z teatru lalek. Niby dla dzieci, ale tak naprawdę w każdym z nas jest dziecko. Wszyscy się świetnie bawią. Czas na warsztaty śpiewu białego. Sala wypełnia się, ale prowadzących jeszcze nie ma. 13:02 – Agnieszka, jedna z organizatorek krakowskiego SLOT-u, rozmawia przez telefon, widać, że jest lekko spięta:
- Kurczę, mamy obsuwę. Muszę powiedzieć ludziom, że warsztaty zaczną się dopiero za chwilę.
Agnieszka jako organizator krakowskiej edycji SLOT-u debiutuje, ale sam SLOT Art Festival jest w jej życiu obecny od wielu lat. Cztery razy była uczestniczką, cztery razy wolontariuszką. Chwila mija szybko, a nauczycielki śpiewu są tak urocze, że chyba nikt nie ma im za złe kilku minut opóźnienia. Z wielkim entuzjazmem mówią o swojej pasji i dają próbkę śpiewu:
- Daj gęby, daj gęby! – zaczynają od pieśni polskiej, ale inspirują się też tymi z Ukrainy i Bałkanów. - Jak zauważyliście, rytmika w polskich pieśniach jest mało skomplikowana, a teksty nieporywające. Ale chodzi o to, żeby śpiewać jak babcie na wykopkach. A żeby tak śpiewać, trzeba się porządnie zmęczyć. Chodźcie, pójdziemy pobiegać i poskakać na dziedzińcu.
Dziewczyny, a za nimi cała grupa uczestników warsztatów, biegają i skaczą w kółko. Stają, łapią się za ręce i zaczynają trening głosowy: „aaaaaaaaaaaaaaa”, „eeeeeeeeeee”, „ooooooooo”. W międzyczasie jedna dziewczyna rezygnuje:
- Jestem nauczycielką, nie mogę sobie pozwolić na zapalenie krtani, a jutro mam osiem godzin mówienia.
Reszta wraca do Scenicznej.
- Połóżcie się i wyobrażajcie sobie jak te dźwięki się poruszają...

W Żaczku szum i ciągły ruch. Chwilami trudno przemieszczać się po sali. Stoły i stoiska warsztatowe są oblegane. Rysunek, biżuteria mozaikowa, malowanie henną, malowanie kolczyków, sgrafitto, tworzenie biżuterii z modeliny, makrama, iluminatorstwo, frywolitka czółenkowa – każdy znajdzie coś dla siebie. Ktoś przebiega. Przepycha się przez grupę ludzi i wybiega na ogródek – zaczynają się warsztaty szczudlarzy. W Strefie Mody i Wizażu królują charakteryzatorki, makijażystki i fryzjerki. Specjalistki od bodypaintingu tworzą na twarzach chętnych obrazy – tutaj ciało człowieka jest płótnem. Kasia Piekarczyk w bardziej intymnej atmosferze uczy, jak nosić dziecko w chuście. Na warsztacie u Beaty Koniakowskiej można nauczyć się japońskiej metody farbowania tkanin. Wracamy do Scenicznej na warsztaty tańca brzucha. Na sali pełno dziewcząt. Iga, uśmiechnięta prowadząca, opowiada o tańcu orientalnym. Zaczyna się instruktaż:
- Zdejmijcie buty, boso tańczy się najlepiej. Podwińcie koszulki. O, tak, żebym widziała czy wszystko dobrze robicie. Zaczynamy! - Iga pomaga dziewczynom przyjąć prawidłową postawę, poprawia ułożenie ciała. Po Idze do Scenicznej przychodzi Cieszka. Pokaże na czym polega język ciała, czyli pozawerbalne sposoby komunikacji.

W niedzielnym repertuarze kinowym tematy ważne i poważne: sytuacja kobiet oraz Kurdów w Iranie. O kobietach w nawiązaniu do „Więzienia dla kobiet” mówi Elżbieta Więcek. O Kurdach z pogranicza irańsko-irackiego, o ich historii i kulturze opowiada Rafał Grzenia. Reżyser Mohsen Makhmalbaf jest niezwykle ważną postacią kinematografii irańskiej. O jego dwóch filmach - „Salaam Cinemea” i „Chwila niewinności” - oraz o relacjach między filmem fabularnym a dokumentalnym w irańskim przemyśle filmowym mówi Rafał Syska. W sali NGO Ruchy Miejskie, konstruktywna krytyka i konstruktywna pochwała oraz ekstremalnie szybki kurs tworzenia postaci do gier komputerowych, a także przejście przez meandry trudnej ścieżki ku jawności. 

Warsztaty się kończą, stoiska i sale są zamykane, kable zwijane. 9. SLOT Fest w Krakowie dobiega końca. Na zakończenie jeszcze porcja muzyki od Eweliny Sasin w Rotundzie, a w Żaczku energetyczni Straight Jack Cat i Cinemon. Kolejny SLOT Fest już jesienią.

Gabriela Fedyk